czwartek, 17 maja 2018

Święty Mikołaj i bardzo chory chłopiec. Opublikowane 27.12.2016. w Bloog WP

Eric jest stworzony do roli Mikołaja
Eric Schmitt-Matzen (60 l.) z Knoxville jest stworzony do roli Świętego Mikołaja. Mężczyzna urodził się w Mikołajki, czyli 6 grudnia, a natura obdarzyła go długą, białą brodą i gęstymi wąsami. Dlatego, choć Eric jest inżynierem, od lat pracuje także jako Św. Mikołaj.
Jednak mało brakowało, a Eric podjąłby decyzję o porzuceniu czerwonego kostiumu. Wszystko za sprawą jednego zlecenia, które realizował jakiś czas temu.
- Tego dnia dopiero co wróciłem z pracy, gdy rozdzwonił się telefon. To była moja dobra znajoma, pielęgniarka pracująca w szpitalu. Powiedziała, że mają na oddziale umierającego 5-latka, który bardzo chciałby zobaczyć Świętego Mikołaja. Powiedziałem jej, że przyjadę, tylko muszę się przebrać. Odpowiedziała, że nie ma na to czasu, wystarczą moje mikołajowe szelki. Kazała mi przyjeżdżać natychmiast - wspomina 60-letni Eric.
W ciągu 15 minut Eric pojawił się w szpitalu. Na korytarzu spotkał mamę chłopca, która wręczyła mu zabawkę - postać z ulubionego serialu telewizyjnego 5-latka. Byli z nią także bliscy krewni dziecka.
- Powiedziałem im wszystkim, że jeśli jest to dla nich zbyt trudne, niech nie wchodzą ze mną na salę. Jeśli oni by się rozpłakali, ja zrobiłbym to samo i nie mógłbym wykonać swojej pracy. Nikt nie wszedł ze mną do chłopca, obserwowali nas z korytarza - mówi Eric.
Gdy Święty Mikołaj wszedł na salę, Eric leżał na łóżku słaby, jakby zaraz miał usnąć. Eric usiadł na jego łóżku i powiedział: - Słyszałem, że zamierzasz opuścić Boże Narodzenie? Nie mam mowy, żeby do tego doszło! Przecież jesteś moim elfem numer jeden!
- Dałem mu prezent. Był tak słaby, że ledwo poradził sobie z jego rozpakowaniem. Gdy zobaczył, co jest w środku, na jego buzi pojawił się szeroki uśmiech. Potem wyczerpany opadł na poduszki - opowiada mężczyzna.
- Potem powiedział: "Mówią, że niedługo umrę. Mikołaju, co mam powiedzieć, gdy już dotrę tam, dokąd zmierzam?". Odrzekłem: Wtedy powiesz im, że jesteś elfem numer jeden Świętego Mikołaja i na pewno cię wpuszczą - wspomina Eric.
Chłopiec ostatkiem sił przytulił 60-latka. - Objąłem go ramionami. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, umarł. Pozwoliłem mu tak leżeć, przytulając go i głaszcząc. Gdy jego mama zorientowała się, co się stało, wbiegła do sali krzycząc. Puściłem chłopca i bez słowa wyszedłem ze szpitala. Płakałem całą drogę powrotną ze szpitala - mówi mężczyzna.
To zdarzenie załamało Erica. 60-latek rozważał nawet porzucenie czerwonego stroju na zawsze. - Byłem przekonany, że więcej temu nie podołam. Jednak zmusiłem się do ostatniego występu. Gdy zobaczyłem te wszystkie roześmiane twarze, zrozumiałem, że odgrywam ważną rolę i muszę kontynuować przedstawienie. Dla dzieci i dla siebie - opowiada Eric

Znalezione w internecie.

Jakże smutna historia. Tak małe dziecko, niewinne dziecko a tyle cierpienia.
Dlaczego tak jest, że coraz częściej cierpią małe dzieci.
A to z powodu choroby albo zakatowane na śmierć przez osoby, które wydawać by się mogło, powinny je ochraniać a nie zabijać.
Przykre to i niesprawiedliwe ale czy sprawiedliwość w ogóle istnieje.
Bo ja coraz bardziej w to wątpię.  Pozdrawiam.😢