Jechałam autobusem miejskim, przede mną siedziała starsza pani.
Jakże ona pięknie wyglądała, nie tylko to, że była gustownie ubrana: w białym kapelusiku, granatowa sukieneczka w białe groszki i biały żakiecik. Ale biła od niej jakaś jasność, dobroć, uśmiech /jakby do kogoś w myślach się uśmiechała/.
Nie mogłam od niej oderwać wzroku. W końcu wyczuła moje spojrzenie, odwróciła głowę w moją stronę, uśmiechnęła się i znow wróciła do swoich myśli.
Pamiętam ją dokładnie. Taką pogodną starość chciałabym mieć.
Jak by to było dobrze, gdyby inni też tacy byli.
Więc uśmiechajmy się.
Ten najszczęśliwszy, królem czy chłopem, kto znajduje spokój w domu swoim. Goethe
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz